Koncert pod znakiem serdeczności [relacja filmowa]
Realizacja nagrania: Marcin Kmieć
Bynajmniej nie zamierzaliśmy świętować walentynek. Popołudniowy koncert, który odbył się w naszej szkole 2 marca, miał kilka zupełnie innych celów. Przede wszystkim - chcieliśmy nacieszyć się wspólnym śpiewaniem. W trakcie występów wyświetlaliśmy tekst każdej piosenki, by chętni widzowie mogli dołączyć do wokalistów. Zapoczątkowaliśmy w ten sposób (mam taką nadzieję) cykl spotkań i wspólnego muzykowania, które powróci we wrześniu z piosenkami z powstania warszawskiego, w listopadzie z pieśniami legionowymi, a w grudniu - z kolędami.
Jeżeli ktoś nie uwierzył, że "Śpiewać każdy może...", mógł nacieszyć się słuchaniem naszych małych i młodych artystów, którzy zaprezentowali się wspaniale - a na wyżyny wznieśli się nie tylko jakością wykonania utworów, ale właśnie radością śpiewania i energią. Mogliśmy pochwalić się talentami muzycznymi uczniów szkoły podstawowej i jej absolwentek z gimnazjum, rosnącymi możliwościami szkolnego chóru.
Koncertowe piosenki (wszystkie - z jednym "przekornym" wyjątkiem - po polsku) nie były kwestią przypadku. Świadczyły o bogactwie i różnorodności stylistycznej polskiej muzyki rozrywkowej. Pochodziły w większości z czasów, gdy tekst niósł ze sobą jakieś przesłanie, a czasem wychodził spod pióra poetów. To była kolejna "misja" koncertu - walka o ochronę jakości, sięganie po rzeczy trudne i wymagające, ale rozwijające.
Chcieliśmy wreszcie ostrzec przed tym, że przestaje nas obchodzić, co i dlaczego świętujemy, jakie są nasze korzenie. Jeżeli umknęły w natłoku wrażeń przekazane przez konferansjerów koncertu (Weronikę Zielińską oraz Adama Psztyra) informacje o walentynkach i sobótce, odsyłam do załącznika tego artykułu - prezentacji przygotowanej przez uczennice klasy VII a. Warto być otwartym na nowości, przenikanie się kultur istniało od zawsze, ale nie oznacza to bezkrytycznego przyjmowania wszystkiego z pominięciem własnego dziedzictwa.
W piątek 2 marca mróz nie zelżał, wielu z nas było zmęczonych po całotygodniowej pracy, ale sala gimnastyczna szkoły zapełniła się widownią. Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę na Jana Kochanowskiego, Mikołaja Reja i Słowiańszczyznę wywołaną z przeszłości, nie liczyłam osób, które włączyły się do śpiewania. Cieszyłam się tym, jak nasi uczniowie potrafią zaangażować się w występ i śpiewałam. Słyszałam tylko, że koncert się podobał. Udało się wywołać po stronie oglądającej i występującej dużo pozytywnych uczuć.
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli "Słowiańskie walentynki" przeprowadzić. Dziękuję publiczności, która nie zawiodła. W sposób szczególny dziękuję: Pani Elwirze Maciuch - współreżyserce koncertu, Pani Karolinie Kmieć - za życzliwość i zrecenzowanie mojego scenariusza, Pani Agnieszce Kozińskiej - za pomoc przy dekoracji i wszystkim artystom - zwłaszcza uczennicom gimnazjum Wiktorii Leśniewskiej i Julii Walaszczyk, które zgodziły się wystąpić pod szyldem "Publicznej Szkoły Podstawowej w Nowej Brzeźnicy" oraz Pani Paulinie Zarzyckiej, która przejmująco wykonała gościnnie piosenkę "Białe zeszyty".
Danuta Klimczak - reżyser koncertu